piątek, 14 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 2.

Manoline rano też czuła się źle. Około godziny 6:30 zwymiotowała. Nie spali całą noc, a temperatura się zwiększała po mimo dawanych leków. Stephane już wiedział, że pójście do lekarza to będzie jedyne rozwiązanie.

-Jak się czujesz? -pytał przewrażliwiony.

-Brzuch mnie boli. -płakała mówiąc.

-Nie płacz, zaraz Cię przestanie.

-Boooli!

-Kochanie, ja wiem ale na razie nic nie mogę zrobić.

-Tatoo, boooli!

-Pójdziemy do lekarza, ja zadzwonię do kolegi żeby przyszedł do Timote.

-Ok, to zadzwoń.

-Halo? Cześć Andrzej.

-No cześć, witam.

-Przepraszam, że Cię wygoniłem.

-Nie no miał pan rację.

-Słuchaj, mam prośbę.

-Jaką?

-Nie robimy dzisiaj treningu.

-Ok...

-I mógłbyś przyjechać do mnie popilnować syna, ja Ci zapłacę.

-Nie no poco płacić, a dlaczego?

-Córka ma gorączkę, boli ją brzuch i zwymiotowała.

-A dawałeś jej jakieś leki?

-Tak, ale nie pomagają.

-To ja będę o 8:00 ok?

-Dobra. Dzięki Ci wielkie.

-Nie ma sprawy. Na razie.

***
godz. 8:00

-Cześć Andrzej dzięki, że przyszedłeś.

-Nie ma sprawy szefie, gdzie syn?

-Już go zawołam. Timote chodź na chwilkę.

-Już idę tato. Tak?

-To jest Andrzej. Zostaniesz z nim bo ja muszę wyjść do lekarza z Manoline.

-No dobra.

-Cześć Timote, jestem Andrzej. -dał mu żółwika.

-Siemka.

-Timote. Tylko bądź grzeczny dla Andrzeja.

-Niech się szef tak nie zamartwia. Lepiej już idźcie do lekarza bo będzie kolejka.

-No to my idziemy. Cześć.

-Cześć.

***

- Chodź wsadzę Cię na fotelik.

-Dobrze.

-A jak się czujesz myszko?

-Tak samo.

-No dobrze, lekarz da jakieś leki i przyjedziemy.

-No to jedźmy.

Nagle do Stephane'a zadzwonił telefon, była to żona.

-Czego chcesz?

-Stephane, przyjadę dzisiaj musimy poważnie porozmawiać.

-Nie mamy o czym rozmawiać, to wszystko jest skończone.

-Stephane błagam, ja wiem że to moja wina, wybacz mi kotku.

-Stephanie, proszę Cię.

-Ale, Stephane...

-Dobra. O której będziesz?

-O 12.

-Na razie.

***

Byli już w przychodni. Lekarz wyszedł z gabinetu i poprosił o wejście.

-To co się dzieje?

-Córka źle się czuję ma gorączkę.

-A jakieś inne objawy np.: kaszel, ból gardła, głowy no nie wiem wymioty?

-Boli ją głowa, wymiotowała dzisiaj a wczoraj skarżyła się na ból gardła.

-Dobrze. To ja ją zbadam. Chodź tutaj do mnie ślicznotko.

Lekarz zbadał Manoline.

-Widzę, lekkie zmiany, ale nie za duże. To może być ze stresu.

-Ze stresu pan mówi? Ona ma 5 lat.

-Tak ze stresu.

-A, że niby czym ona ma się stresować?!

-No nie wiem, może jakiś konflikt rodzinny?

-No nie sądzę, do widzenia.

-Do widzenia.

***

-Chodź Manoline. -dał jej rękę.

-Tato, ale mnie boli brzuch.

-Zobaczymy dzisiaj. Mama Cię weźmie ze sobą.

-No dobrze. Jedziemy do domu?

-Tak.

Po chwili byli już w domu, gdzie Timote bawił się Andrzejem.

-O Stephane, no i co tam?

-To niby ze stresu.

-Jak ze stresu?

-No nie wiem. Myślałem, żeby Stephanie dzisiaj ją wzięła bo przyjedzie.

-Pogodziliście się?

-Nie... i nie wiem czy się pogodzimy.

-Może warto ...

-Andrzej bo to...

-Co?

-To moje dziecko, ale ja nie wiem jak. Zabezpieczaliśmy się.

-No wie szef, zależy jak. Czy tabletki antykoncepcyjne, czy prezerwatywy. To różnica.

-No fakt.  Ale my cały czas, jechaliśmy na prezerwatywach i było dobrze.

-Mogła być pęknięta.

-Nie sądzę.

-No jak mówisz, ja będę już spadał.

-Dobra, jeszcze raz wielkie dzięki Andrzej.

-Nie ma za co.

-Tato, przyjedzie mama?

-Tak kochanie, chcesz wracać z mamą?

-Tak...

-Dobrze, to pojedziesz. Poczekaj bo ktoś puka do drzwi.

-Cześć.

-Cześć. Wejdź.

-Musimy pogadać Stephane.

-Wiem... chodź do kuchni. -usiedli na krzesłach na przeciwko siebie.

-Bo to dziecko jest na prawdę Twoje.

-Zabezpieczaliśmy się...

-Bo ja przebiłam...

-Czemu to zrobiłaś?

-Bo ja chciałam, mieć kolejne dziecko.

-Nie mogłaś powiedzieć?

-Nie wiedziałam jak zareagujesz.

-...

Możemy się pogodzić?

-Nie wiem, możemy spróbować..

-Ok, kocham cię.

-Ja Ciebie.

Leciała piosenka Feel Robbiego Williamsa refren. I just wanna feel real love, i wtedy się pocałowali.

-To, to jest moje dziecko.

-Tak.

-A no i Manoline jest chora.

-Biedna, wezmę ją do siebie.

-Nie. Zostaniesz tutaj. U nas w domu.

-No dobra. Stephane bo jak nie chcesz tego dziecka to ja usunę ciążę.

-Ja już kocham to dziecko.

-Fajnie. Będziemy musieli kupić większy dom.

-No nie mamy wyboru.

-Może jednorodzinny?

-Czemu by nie?

-Z taką wielką sypialnią, z dużym łóżkiem.

-I szafeczkami na kluczyk.

-Czemu na kluczyk?

-Bo po co nam 4 dziecko?

-Masz rację.

-Wiesz, ja muszę wyjść umówiłem się.

-Ok. -dała mu buziaka.

-Pa.

-Pa kochanie.

***

Stephane zadzwonił do Andrzeja i oświadczył mu, że zaraz przyjdzie.

-Jasne Stephane, przychodź...

Po chwili był już u Andrzeja.

-Cześć Andrzej.

-Cześć, co taki wesoły?

-Pogodziłem się z żoną.

-No to fajnie.

-No i zostanę po raz 3 ojcem.

-No to gratuluję.

-Dzięki.

-Ale mówiłeś, że zabezpieczaliście się.

-Ona przebiła i dlatego.

-No i słusznie.

-No ale mogła od razu powiedzieć, że chce dziecko.

-Oj tam, oj tam.

-Ciekawe czy chłopiec, czy dziewczynka.

-Ciekawe. A jutro robimy trening?

-Tak normalnie robimy. O już 19?

-No, szybko leci.

-No, to widzimy się na treningu?

-Tak, na razie.

-pa.

***

Stephane po 10 minutach był już w domu, gdzie czekała na niego  żona.

-Cześć skarbie, dzieci zaraz idą spać.

-Cześć.

-Mam na coś ochotę kotku.

-Na co?

-Na gorący seks!

-Kusisz mnie, kusisz.

-No to jak Stephane?

-Czemu by nie.

-No to ja tylko położę dzieci.

-Ok.

... 20 min później.

-Śpią już.

-Super. -Stephane wziął żonę na ręce i zaniósł do sypialni i położył na łóżko.

-Stephane.

-Nic nie mów. -zaczął ją rozbierać.

-Stephane!

-Co? Myślałem, że chciałaś.

-Bo chcę. Drzwi zamknij na klucz.

-Jasne.

-Dobra, chodź tu. -Stephanie ściągnęła mężowi koszulę i położyła się na nim.

-...

-Kochanie jesteś taki przystojny.

-A ty taka śliczna.

Rano obudzili się przytuleni do siebie. Byli cali goli, w końcu była "gorąca" noc.

-Kotku, nie masz treningu? Już 10.

Stephane zerwał się z łóżka.

-O kurde!

-Nie denerwuj się.

-Kochanie, nie mam czasu muszę jechać. -dał jej całusa w czoło i wyszedł.

Przyjechał na halę. Tam chłopaki już trenowali a on się spóźnił. Podszedł do niego Andrzej.

-Cześć Stephane, spóźniłeś się.

-Wiem, długo już trenujecie?

-No godzinę.

-Jezu, przepraszam zaspałem.

-Ciekawe czemu. -zaśmiał się.

-Hehe.

-Chodź Stephane na środek.

-Ok.

-Chłopaki słuchajcie! Mamy newsa!

-Jakiego?

-Stephane zostanie ojcem!

-No to gratulacje trenerze. -odezwał się Kurek.

-Dzięki.

-Trenerze to może grupowe selfie?

-Musimy?

-Koniecznie!

-Dobra, niech będzie.

...

czwartek, 13 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 1.

***

-Przestań się ze mną kłócić kobieto. -westchnął Antiga. -Gdybym wiedział, że taka jesteś to bym w ogóle nie proponował Ci Małżeństwa!

-Gdybym ja wiedziała, że ciągle nie będzie Cię w domu, to w ogóle bym za Ciebie nie wychodziła Cioto! -Stephanie kłóciła się z mężem

-Zrozum mnie kobieto, że ja mam taki zawód! To normalne chyba, że nie ma mnie w domu. Prawda?!

-Człowieku gdybyś nas kochał, to byś zmienił zawód na inny. Ale nie! Oczywiście! No bo po co jak żona może opiekować się dziećmi. -wydarła się na cały głos. -Mam Cie po prostu głęboko w dupie!

Nagle do pokoju wszedł Timote.

-Kłócicie się?

-Nie synku, my tylko rozmawiamy. -okłamywał go z sumieniem Stephane.

-Tato, ale ja przecież widzę. -z twarzy chłopca zniknął uśmiech.

-Spokojnie będzie dobrze Timi. -powiedział Antiga.

-Stephane, proszę Cię! Będziesz go tak okłamywał?!

-Stephanie, zrozum mnie!

-No jakoś nie mogę! Zabieram dzieci i się wyprowadzam do rodziców! I obiecuję Ci, że znajdę sobie lepszego faceta, który mnie będzie zadowalał.

-Przez ostanie lata nie marudziłaś tak, o co chodzi?!

-Chcesz wiedzieć o co chodzi?!

-No mów!

-O to chodzi, że jestem w ciąży!

-Jak to?

-Tak to!

-Nie mogłaś od razu powiedzieć!?

-Nie, bo to nawet nie jest twoje dziecko!

-No to ciekawe, czyje?!

-Nigdy się nie dowiesz!

-Wynoś się! W tej chwili, a dzieci zostają ze mną!

-Chcesz?!! A proszę Cię bardzo! Nie dzwoń

-Za Stephanie zamknęły się drzwi. Stephane był szczęśliwy, że chociaż zostały z nim dzieci.

-Tato? Gdzie mamusia?

-Córciu, mama musiała wyjechać za granicę.

-A wróci do nas?

-Tak wróci, a teraz przytul się.

-Kocham Cię tato.

-Ja Ciebie też aniołku. Poczekaj zawołam Timiego. Timi!!!

-Co?

-Co powiedziałeś?

-Em... tak tato?

-Mamy mały problem, za godzinę mam trening. Co ja z wami mogę zrobić?

-Nie jedź.

-Timote chciałbym, ale niestety nie mogę.

-Tatusiu, a może weź nas. -zaproponowała córka.

-No nie mam wyboru, pojedziecie ze mną.

-Super!

-To może już pojedziemy, bo mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.

-Ja siedzę z przodu!

-Nie bo ja!

-Nikt nie siedzi z przodu, bo pojedziemy jeszcze po Andrzeja.

Zeszli na dół, gdzie stał samochód Stephane'a. Antiga posadził dzieci z tyłu na fotelikach i pojechał po Andrzeja. Gdy podjechali pod jego dom, Andrzej już czekał.

-Cześć Stephane, dzisiaj z dziećmi?

-No cześć. Nie miałem ich z kim zostawić. Nie miałem wyboru.

-A żona?

-Weź mi nic o niej nie wspominaj.

-Stało się coś trenerze?

-Brak mi słów normalnie, pogadamy później.

-Ok. To jedziemy?

-Tak, już.

Gdy przyjechali, na hali byli już inni siatkarze. Zdziwili się na widok trenera z dziećmi. Od razu zaczęli go wypytywać.

-O, trener z dziećmi?

-Przeszkadza Ci coś?!

-Nie, nic. Tak tylko pytam.

-Potrenujcie, ja nie mam siły.

-To pogadamy trenerze? -zapytał Andrzej.

-Tak, chodź do kanciapy.

-To o co chodzi z żoną?

-Kazałem jej się wyprowadzić, bo tak mnie za przeproszeniem wkurwiła, że...

-Czym?

-Wyobraź sobie, że ma kochanka!

-Z kąd trener wie, przyłapał ich na... no wie trener.

-Gorzej!

-..?

-W ciąży jest suka.

-No racja, nie za ciekawie. A może to trenera dziecko? No jak dzieci nie było to może...-przerwał mu trener.

-Andrzej proszę Cię, zobacz ile ja mam lat.

-Starsi od pana się kochają w łóżku.

-Nie o to mi chodzi.

-No ale, mógł pan zapłodnić.

-Ale ona powiedziała, że to nie jest moje dziecko!

-A wychodziła z domu wieczorem?

-Nie?

-Kochaliście, się czy nie?

-No tak.

-Gratuluję. Zostaniesz tatusiem.

-Fuck!

-Spokojnie, niech się trener nie denerwuje.

-Kończymy trening idź powiedz.

-Ok.

***

-Chłopaki koniec treningu!

-Czemu?

-Nie wiem.

-Andrzej czekaj, czemu kończymy. -zdziwił się Karol.

-Słuchaj, ale nikomu nie mów bo on mnie zabije.

-Ok.

-Stary chyba zostanie Ojcem.

-Co ty pieprzysz?

-No, ale tamta jego się wyprowadziła z mieszkania.

-No to kiepsko.

Trener wyszedł z pomieszczenia, zabrał dzieci i wyszedł.

-Tato? Stało się coś?

-Nie, nic.

***

-Słuchaj Karol, lecimy na imprezę? 

-Kiedy?

-Dzisiaj.

-No co ty! Nie mam kiedy dupy ruszyć.

-Czemu?

-Z Julką siedzę na chacie. 

-No to widzę, że ubojna noc się szykuje u Karollo?

-Nie, nie będziemy gotować.

-Ty i gotowanie?

-Ja będę tylko pomagał Julce, więc wiesz.

-Słuchaj, a nie podwiózł byś mnie?

-No, a z trenerem nie wracasz.

-Weź, tak się wkurzył i spieprzył, że chyba o mnie zapomniał.

-Andrzej, może przyjdź do nas na kolacje?

-Zobaczę, co będzie do roboty. Myślałem też nad...-przerwał nagle mu Karol.

-Nad czym myślałeś? -uśmiechnął się.

-Może bym do stephane'a skoczył. W końcu jest tak zdołowany.

-Wiesz masz rację. A jak wyjdziesz, to może do nas ?

-Spoko. To co 0,7 ?

-Jasne.

***

Karol przywiózł Andrzeja do domu. Ten zjadł posiłek. Poszedł położyć się na kanapę i obejrzeć mecz. Przysnęło mu się. A jak się obudził była 17:02. Pojechał do Stephane'a. Po chwili był pod jego drzwiami. Zapukał.

-O cześć Andrzej, wchodź.

-Dzięki.

-Co Cię do mnie sprowadza?

-A tak pogadać chciałem, masz czas?

-Jasne. A o czym?

-Nie to, że no wiesz. Ja nie chcę się wtrącać w wasze małżeństwo, ale...

-Słuchaj. Ja podjąłem decyzje.

-Jaką? -zdziwił się Andrzej.

-Nie wiem, jak zareagujesz, ale ja chcę rozwodu.

-Stephane. Popatrz na mnie.

-Co?

-Nie możesz teraz tego zrobić.

-Czemu?

-Stephane. Ona może nosi Twoje dziecko.

-To nie jest moje dziecko, tylko...

-Tylko?

-Wiem to głupio może zabrzmieć...

-No czyje?

-To dziecko Phillipa.

-O ja pierdole, Stephane sory.

-Dobra ok, ok. To i tak koniec małżeństwa.

-Zastanów się jeszcze chłopie... zginiesz marnie.

-Andrzej! Sugerujesz mi coś?!

-No wiesz! Gdybyś ją bardziej pilnował nie doszło by do tego!

-A że niby do czego!

-Nie pieprzyła by się z innym!

-Dobra, weź wyjdź! Bo dzieci tylko słuchają.

-Na razie. -Andrzej wyszedł z domu Stephane'a.

***

-Halo? Karol?

-No, halo. Co jest?

-Jest gorzej niż myślałem. Pogadamy jak przyjadę.

-Ok. Na razie.

Andrzej jak tylko skończył rozmawiać pojechał do Karola. Jazda zajęła mu nie całe 10 minut. I był już na miejscu. Wszedł do mieszkania.

-Cześć Karol.

-Cześć Andrzej.

-A my to się chyba jeszcze nie znamy. Andrzej.

-Cześć Julka. Miło mi.

-Mi również. Chłopaki to ja pójdę do pokoju a wy pogadajcie.

-Ok kochanie. Ciebie Andrzej zapraszam do kuchni.

-Dzięki.

-No to opowiadaj.

-Pojechałem do Stephane'a, i on chce rozwodu.

-Rozwodu?!

-Tak. Bo to nie jest jednak jego dziecko.

-Hahaha bardzo śmieszne, ciekawe czyje.

-Hah, samego asystenta naszego trenera.

-Blaina?!

-Tak. Stephane tak się na mnie wkurwił, że mnie wygonił.

-Co ty pierdolisz.

-No ja se tak pomyślałem, że..

-Że? -zaśmiał się Karol.

-No, znajdziemy mu kobietę.

-No, no, no.

-A może proponujesz kogoś?

-Wiesz, Julia ma dużo koleżanek.

-A możesz ją zawołać?

-Jasne. Julia możesz tu na chwilkę?

-Jasne kochanie. Co jest ?

-Słuchaj jest sprawa. Szukamy dziewczyny dla trenera, znasz kogoś.

-No może Anastazja? Mam zdjęcie proszę Andrzej. :



-No zła nie jest. A lubi nurkować?

-Kocha!

-Jak Stephane. A mogę nr. telefonu?

-Jasne, zapisz se 982 761 989.

-Dzięki wielkie. Ja już pójdę.

***
Tym czasem u Stephane'a.

-Halo?

-Czego chcesz Stephane?!

-Musimy poważnie porozmawiać.

-Nie mamy, o czym.

-Mamy, chcesz to ja Ci powiem wprost!

-Ciekawe co?!

-Składam papiery o rozwód!

-Czemu?!

-Bo mam Cię dosyć!

-Chcesz to se składaj. A i dla Twojej wiadomości o tej ciąży to Cię okłamałam.

-Nie jesteś?! ...

-Jestem! Ale to jest Twoje dziecko cioto! Na razie!!! -rozłączyła się.

*W MYŚLACH STEPHANE*

To jednak moje dziecko?! Mogła mi od razu powiedzieć. Nie no, jeszcze mi dziecka brakowało?! Przecież... to nie może być moje dziecko. My się zabezpieczaliśmy.

-Tato boje się.

-Czego się boisz córciu?

-Ciemności.

-Nie bój się, jestem przy tobie.

-Mogę z Tobą spać? Proooooszę...

-Możesz. -dał jej buziaka w czoło.

-Tato?

-No?

-Kochasz nas?

-Oczywiście, że was kocham!

-A mamę też.

-Mamę..? Tak kocham ją...

-Tato bo...

-Co się stało?

-Głowa mnie boli.

-Pokaż czółko. Ojojoj chyba masz gorączkę. Chodź połóż się ja pójdę po termometr ok?

-Ok.

-Dobrze, włóż pod pachę.

Po pięciu minutach był już wynik.

-Pokaż. O boże 38.7. Boli Cię coś jeszcze?

-Gardło.

-Dobra, chodź dam Ci leki i pójdziemy spać.

-No dobra.

Córka wzięła leki i poszła się położyć do sypialni Antigi.

-Synek, słuchaj. Manoline jest chora, będzie spała ze mną.

-Dobra, ok. Dobranoc.

-Dobranoc.

-Ty nie śpisz jeszcze córcia?

-Nie tato. Brzuch mnie teraz boli.

-Brzuszek Cię boli? Chodź pomasujemy.

Była godzina 23 a Stephane dalej męczył się z córką. Wyglądała nie za ciekawie.

-Tato!!! Boli mnie brzuch!!!

-Ja wiem, co ja mam zrobić?

-Nie wiem zrób coś! Boliiii.

-Cichutko, będzie dobrze. Jak jutro będziesz się źle czuła to pójdziemy do lekarza.

...



środa, 12 sierpnia 2015

BOHATEROWIE

1. Andrzej Wrona


Andrzej ma 26 lat. Gra w zespole PGE Skra Bełchatów, a jednocześnie gra w reprezentacji polskich siatkarzy, których trenerem jest Stephane Antiga. Jego najlepszym przyjacielem jest Karol Kłos. Mają własny sklep internetowy. W wolnym czasie toczą różne bitwy. KŁOS vs WRONA

2. Karol Kłos


Ma 26 lat. Tak samo jak Andrzej Wrona gra w zespole  PGE Skra Bełchatów, i jest też w reprezentacji. Ma dziewczynę Julie, która ma dopiero 20 lat. Mieszka w Bełchatowie, tak samo jak Andrzej.

3. Julia Smorognicka


Julia, jest to dziewczyna Karola. Ma 20 lat. Mieszka również w Bełchatowie. Karola poznała na imprezie, i od razu przypadli sobie do gustu. Podoba się wielu chłopakom, i to Karolowi wcale się nie podoba.

4. Stephane Antiga


Stephane ma 39 lat. Jest bardzo przystojnym Francuzem. Jego stanowisko w kadrze to trener. W Polsce mieszka już od kilku lat i jest mu tu bardzo dobrze. Ma Żonę Stephanie, syna i córkę. Jego żonie nie podoba się to, że ciągle nie ma o w domu. Mieszka w Bełchatowie. 

4. Stephanie Antiga


Jest żoną trenera i ma 41 lat. Ciągle jest jej przykro, że męża nie ma w domu. Czasami się z nim kłóci. Czy dojdzie do rozwodu? 

---------------------------------
BĘDĄ JESZCZE INNI 
BOHATEROWIE, TO
NIE JEST WSZYSTKO.


:D